Nie robię tego dla kasy. Nie jestem zawodowcem z ulotką.
Po prostu... uczę się. Szlifuję. Dla tej jednej, właściwej.
Ale zanim ją spotkam – nie zamykam się.
Bo każda kobieta, która potrafi poczuć, reagować, oddychać razem z dotykiem – też może mi coś dać.
Nie tylko ciało. Równie dobrze lekcję. Wspólny dreszcz. Albo ciszę, która zostaje w pamięci.
Nie interesują mnie szybkie akcje.
Chcę czuć Twoją obecność – nie tylko Twoją skórę.
Bez presji, bez udawania, bez „gry w emocje”.
Jeśli też nie lubisz plastiku w relacjach, ale potrafisz się zatrzymać i poczuć – to może być coś dla nas obojga.
PS: Jestem mobilny. Do 100 km. Mam ręce, które potrafią. I głowę, która nie pyta „czy już?”, tylko „czy dobrze?”.
I nie – nie robię tego za pieniądze. Ale dla wartości, która zostaje.